Jeszcze nie tak dawno kokietowała w -„Miodowych latach” , prowokowała długimi nogami w- „Trzynastym posterunku”. Dzisiaj bardziej ceni sobie role charakterystyczne
Dorota Chotecka-Pazura, fot. By Ja Fryta - Dorota Chotecka, CC BY-SA 2.0, źródło WikipediaZ DOROTĄ CHOTECKĄ
Rozmawia TERESA GAŁCZYŃSKA
Rola Krystyny- właścicielki jedynego marketu we wsi W serialu RANCZO-była dla Ciebie wyzwanie czy może przez jakiś czas udręką …?
W żadnym razie udręka! Gdy dostałam scenariusz pierwszej serii- trzynastu odcinków, w których miałam tylko cztery dni zdjęciowe i pokazywałam się zaledwie trzy razy na ekranie, nawet było mi przykro, że ta rola jest taka mała. Ówczesny producent - Maciek Strzembosz przepraszał mnie obiecując, że na pewno rola się rozrośnie. Wierząc w to zarysowałam postać Więcławskiej najlepiej, jak umiałam pokazując, jak moim zdaniem powinna wyglądać , mówić i zachowywać się- taka wiejska sprzedawczyni. I scenarzyści zaczęli pisać konkretnie dla mnie coraz piękniejsze dialogi, które w drugiej transzy napisane były po mistrzowsku, co przede wszystkim docenili widzowie.
Czy nie jest Ci jednak czasami przykro, że za każdym razem musisz udowadniać, że jesteś dobrą aktorką?
Jestem już do tego przyzwyczajona, że nie dostaję głównych ról, tylko drugoplanowe. Dlatego nauczyłam się korzystać z najmniejszej okazji, żeby pokazać, co potrafię.
A potrafisz zagrać mocną babę!
To prawda wymyśliłam tę mocną cholerę próbując się wyróżnić i zaistnieć. I udało się, bo dzisiaj zbieram od widzów gratulacje. Dziwią się tylko- co może zdziałać charakteryzacja, bo prywatnie wyglądam- jak widzisz- inaczej. To jednak cudowne uczucie, gdy aktor ma świadomość, że jego starania zostały docenione. To jedna z milszych chwil w tym trudnym i niekiedy niewdzięcznym zawodzie, jakim jest aktorstwo.
Nie przeszkadzało Ci, że zrobiono z Ciebie babcię?
Oczywiście słyszałam o tym, że szczególnie młodsze aktorski bronią się, jak mogą przed rolami tzw. babć. Natomiast moja postać w serialu- bardzo wcześnie urodziła córkę, o czym wiedziała cała wieś…. Mnie rola babci nie przeszkadzała i co ważne mam to już za sobą, z czego się bardzo cieszę. Nie chciałabym już wrócić do wcieleń młodziutkich panienek. Teraz mogę grać młodsze babcie, starsze babcie, wszystko babcie. /śmiech/ Nie mam problemu, żeby się postarzeć, zmienić, obrzydzić. Odkąd stałam się dojrzałą kobietą, takie role bardziej mi odpowiadają. Poszłam na całość./śmiech/
Ale w programie, który prowadziłaś- „Stylowe spotkania Gali” przekonywałaś kobiety jak być piękną….
W tym programie panie rzeczywiście przechodziły prawdziwe metamorfozy i niejednokrotnie mnie pytały- co byłabym w stanie zrobić, żeby utrzymać młodość?, Zawsze wtedy mówiłam i nadal tak twierdzę, że dla mnie najcenniejsze są moje, prawdziwe zmarszczki i chcę się starzeć, bo czuję, że zawodowo wszystko jeszcze przede mną. Zresztą od pewnego czasu dostaje coraz ciekawsze role. Dopiero teraz mam co grać.
Ale w „Barwach szczęścia” nie grasz babci?
Celina jest restauratorką, więc raczej gram tu biznes woman, która dopiero się rozkręca, więc wszystko w rękach scenarzystów.
Zarówno Ty, jak i Twój mąż - Radek Pazura raczej unikacie rozgłosu, chodzenia na bankiety, rauty ect. Nie uważasz jednak, że tzw. „bywanie\” to część naszego zawodu?
Stawiamy na rodzinę, nie na skandale. Najlepiej czujemy sie z naszą córką Klarą, w zaciszu domowego ogniska, a nie brylując na łamach tabloidów. Często, gdy ja albo Radek wracamy z podróży przeznaczamy kolejny dzień tylko dla siebie. Idziemy na spacer, zimą zjeżdżamy na sankach, jemy wspólnie wspaniały obiad, razem oglądaliśmy telewizję. Jesteśmy bardzo rodzinni. Oczywiście czasami , gdy jakiś aktor lub aktorka widnieje na wszystkich okładkach, bo robi skandal za skandalem, a ja muszę zapewniać, że gram i jeszcze nie umarłam -jest mi przykro. Ale czas okaże, która droga była lepsza.
Jesteś wspaniałą aktorką, bardzo skromną. Serdecznie Ci dziękuję za rozmowę.