Tuż po dyplomie w PWST dostała propozycję zagrania jednej z głównych ról w kultowym już dzisiaj serialu „O7- zgłoś się”.
Ewa Florczak, fot. By Fryta73 - https://www.flickr.com/photos/96799800@N07/22703797105/in/dateposted-public/, CC BY 2.0, źródło WikipediaZ Ewą Florczak
Rozmawia Teresa Gałczyńska
Jak wspominasz tamte czasy?
To był boski czas. Nie kręcono wówczas tylu seriali, ani telenowel, co dzisiaj, więc znalezienie się w obsadzie nowej produkcji było dużym wyróżnieniem. A, że „O7- zgłoś się” pokazuje ówczesną
rzeczywistość-taką, jaka naprawdę była, zasługuje na miano wyjątkowego. Oczywiście niektóre rzeczy mogą śmieszyć młode pokolenie. Na przykład to, gdy szukamy złodzieja, który ukradł kremplinę. Nie jestem zresztą pewna czy w ogóle wiedzą- co to była kremplina? Również widok tamtejszej ulicy- dla obecnego pokolenia - to zupełnie inny świat, choć problemy pozostały uniwersalne i nadal ludzi obchodzą, dlatego ten serial nadal jest tak chętnie oglądany zarówno przez starszych, jak i młodych.
Co na temat ówczesnej rzeczywistości sądzą Pani dzieci: Agnieszka i Tomek?
Ich pierwsze spostrzeżenie to-: „Mamo, jak mało było wtedy samochodów!
Lubisz siebie oglądać po latach?
Oglądając ten serial mam wielki szacunek dla pań charakteryzatorek i kostiumologów. Św p. . Jola Jackowska, wspaniała- kostiumolog , wynajdowała gdzieś tak nieprawdopodobne rzeczy, że nawet dzisiaj, jak to oglądam to nie razi. A już na pewno tak bardzo, jak w filmach amerykańskich nie odstajemy pod wyglądem stroju i makijażu od współczesnych aktorek. Tam od razu można się zorientować czy akcja dzieje się w latach 60- tych czy dziesięć lat później. To wielka sztuka zrobienie serialu, który po 30 latach ogląda się z tym samym zainteresowaniem.
Ewa Florczak w filmie 07 zgłoś się, fot. fototeka.fn.org.pl
Sierżant Ewa Olszańska- to była Twoja pierwsza większa rola. Dla aktorki Teatru muzycznego- Na Targówku- to było chyba duże wyróżnienie?
To prawda. W tzw. zdjęciach próbnych startowało wiele znakomitych i dzisiaj znanych koleżanek, ale to mnie wybrał Krzysztof Szmagier. Dopiero- co obroniłam dyplom w szkole teatralnej i nie do końca zdawałam sobie sprawę, w jak elitarnych gronie przyjdzie mi się znaleźć: Szmagier, Kozień, Tobiasz, Cieślak i legendarny polski operator- Rutowicz. Dla młodziutkiej dziewczyny- to był naprawdę wielki świat. Pamiętam, ze Szmagier zawsze zwracał się do mnie na planie: Ewusieczka, a cała ekipa okazywała mi wiele serdeczności i zrozumienia . Doskonale się tam czułam.
Czy w tamtych czasach doświadczeni aktorzy pomagali debiutantom?
Bardzo. Przecież w warszawskiej PWST nie uczono nas się kontaktu z kamerą. Uczyli mnie od podstaw wszystkiego, cierpliwie przygotowywali do nowego rodzaju pracy i nigdy nie usłyszałam ani słowa krytyki, co w szkole akurat było na porządku dziennym.
Grałaś też w serialu „Klan”. Czy ta rola umarła już śmiercią naturalną?
Scenarzyści wysłali moją bohaterkę z mężem do Szwecji. Ale może kiedyś wróci…/śmiech/
Masz dwoje dzieci, ale żadne nie poszło w Twoje ślady. Nie żałujesz, że nie zostali aktorami?
Agnieszka skończyła italianistykę. Tomek Akademię Sztuk Pięknych, na nowym kierunku - Sztuka mediów. Jest też operatorem i ciągnie go do aktorstwa….
Córka obdarzyła Ciebie dwójką uroczych wnuczek: Bogusią i Malwiną. Dobrze się czujesz w roli babci?
Nie obraża mnie słowo- babcia. Kiedyś, lata temu odbierałam moją wnuczkę z przedszkola, więc widząc mnie w drzwiach wychowawczyni powiedziała: „O… przyszła już po ciebie mamusia”. Na to Bogusia zareagowała: Nie proszę pani- to nie mamusia tylko moja babcia. Teraz robią takie babcie. Czasy się zmieniły. …
Wakacje spędzasz z rodziną czy indywidualnie?
Zazwyczaj wyjeżdżam na moją ukochaną wiochę, gdzie mam piękny dom, siedlisko, psy, koty i tam spotkamy się rodzinnie z dziećmi i wnukami.
Dziękuję za rozmowę.